eKurjer Warszawski eKurjer Warszawski
883
BLOG

"F* me like the w* I am"

eKurjer Warszawski eKurjer Warszawski Polityka Obserwuj notkę 1

Tracimy kontrolę nad wulgaryzmami opanowującymi przestrzeń debaty publicznej. Niestosowne słowa czy zachowania przestały być domeną skandalistów - coraz częściej związane są z osobami które na pozór powinny świecić przykładem, czyli osobistościami mediów, czy urzędnikami państwowymi.

Na pierwszy ogień niech pójdzie, 23-letnia Maya Rostowska, córka obecnego Ministra Finansów, która od niedawna jest jednym z doradców w gabinecie politycznym szefami MSZ Radosława Sikorskiego. Ponoć jej głównym atutem jest świetna znajomość języka angielskiego - zajmuje się przekładaniem na angielski przemówień swojego szefa. Według Dziennika Gazety Prawnej nie posiada żadnego doświadczenia zawodowego. Jednym jednak zabłysła i to "po angielsku". Na jednym z portali społecznościowych umieściła swoje zdjęcie na tle plakatów z napisem "Fuck me like the whore I am". Przypomnijmy - ta młodziutka dziewczyna jest doradcą w gabinecie politycznym Ministra Spraw Zagranicznych.

Prowadzący sztandarowy program skierowany do młodzieży w  telewizji TVN Marcin Prokop oceniając dziewczyny przebrane za policjantki, powiedział  że kojarzą mu się z napisem "CHWDP". Urzędniczka stołecznego magistratu Elżbieta Wiśniewska publicznie zadeklarowała uczestnictwo w internetowej grupie "Jarku wyp.... daj". Chyba nie trzeba tej listy wydłużać? Niech to wystarczy.

Wulgaryzmy na stałe wdarły się w przestrzeń publiczną, mimo iż ustawa o języku polskim nakłada na organizacje i instytucje uczestniczące w życiu publicznym obowiązek przeciwdziałania wulgaryzacji języka. Czy ten wymóg jest spełniany? Czy ktokolwiek słyszał o karach nałożonych na wydawców programów w których pojawiły się wulgaryzmy?

Do tego stanu rzeczy niewątpliwie przyczynia się wymieszanie sfery publicznej i prywatnej które powodują portale społecznościowe. Na to nakłada się ogólne obniżenie poziomu komunikacji w sferze publicznej.

Co możemy zrobić? Polityków winniśmy bojkotować, a wobec wulgarnych urzędników żądać ich dymisji. Na wulgaryzmy w mediach prawidłowa reakcja to ich obywatelski bojkot, interpelacje do organów właściwych do ich kontroli lub zakładanie lub wspieranie organizacji pozarządowych które przeciwstawiają się temu zjawisku.

Odrębnym problemem są wulgaryzmy w języku angielskim nad którymi w zasadzie w naszej przestrzeni publicznej nie ma żadnej kontroli. Dla większości Polaków najprawdopodobniej najgorsze przekleństwo w naszym języku niczym nie różnie się od tych w języku angielskim - a to oznacza, że także na tego typu wypowiedzi powinniśmy ostro reagować. Tylko czy komuś się jeszcze chce?

 

ekurjerwarszawski.pl Wydarzenia, imprezy, nieznana historia miasta, opinie, satyra obrazkowa - wszystko o Warszawie!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka