eKurjer Warszawski eKurjer Warszawski
288
BLOG

Guździoł o Salon24: Pluralizmu nie można zadekretować

eKurjer Warszawski eKurjer Warszawski Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Już teraz 30,7% przebadanych blogerów i komentatorów Salonu24 myśli o opuszczeniu serwisu - mówi socjolog Grzegorz Guździoł w rozmowie z eKurjerem Warszawskim.

ekjw: Możemy obserwować dynamiczny wzrost polskiej blogosfery. Szczególnie popularny stał się Salon24, który Pan badał jako socjolog. Dlaczego akurat ta blogosfera znalazła takie uznanie wśród internautów?
 
 
Salon24 stwarza szanse realizacji wysoko cenionej w demokracji idei sfery publicznej. Zgodnie z podtytułem miał być „Niezależnym forum publicystów”. Nawet jeśli był wzorowany na serwisie Huffington Post, to w przeciwieństwie do niego, główny ciężar tworzenia nowych treści spoczywa tutaj nie na zawodowych publicystach i komentatorach lecz na amatorach i anonimowych (na ogół) autorach. Formuła tego miejsca zakłada możliwość dyskusji jednych z drugimi...

Przepraszam że wejdę w słowo, ale możliwość komentowania i dyskusji dają też inne miejsca w sieci. Musi być jakiś konkretny powód popularności Salonu.

W tym przypadku jest to jednak o tyle ważne, że część z gości Salonu jest wpływowymi osobami, dziennikarzami przyczyniającymi się do formowania opinii publicznej. Jego szef Igor Janke wyraził kiedyś nawet opinię, iż Salon czytuje 90% ważnych polityków i dziennikarzy. Otwiera to drogę do nawiązania debaty w której możliwe jest dojście do sprzężenia zwrotnego pomiędzy publicznością czytelników a mediami, a w konsekwencji pośredniczenia w jakimś stopniu w procesie kształtowania opinii publicznej. To bardzo atrakcyjna sytuacja dla osób które chciałyby w czymś takim uczestniczyć będąc poza środowiskiem mediów. Niebagatelna jest też kwestia dostępności informacji nieobecnych w głównym nurcie obiegu medialnego.

Na Salonie takowe się pojawiają?

Jak wynika z badań, dla dwóch trzecich badanych Salon24 jest miejscem w którym można zdobyć informacje niedostępne w innych mediach, z tym, że nie chodzi tutaj o same „newsy”, jako że Salon24 nie jest medium informacyjnym, ile raczej o ich interpretacje. Jest on miejscem w którym można podjąć tematy i wątki niechętnie omawiane bądź w ogóle nieobecne w oficjalnych i komercyjnych kanałach obiegu informacji – sprawy często trudne, kontrowersyjne, niepoprawne politycznie. Można zaryzykować tezę, iż miejsca takie jak S24 odpowiadają również na problem deficytu informacyjnego. Na jej poparcie można przywołać skokowy przyrost popularności serwisu po 10 kwietnia.

Z Pana badań wynika, że około 63% badanych uznało Salon24 za medium opiniotwórcze. To dość zaskakujące. Anonimowi użytkownicy nie wydają się specjalnie rzetelni. Czy opiniotwórczość może w takiej sytuacji zaistnieć?
 
 
 
Ten wynik może świadczyć o postrzeganiu potencjału tego miejsca, ale od razu trzeba  zastrzec, o jakim znaczeniu opiniotwórczości mówimy. Nie jest on opiniotwórczy w taki sposób w jaki definiuje to np. Instytut Monitorowania Mediów. Medium internetowe nie ma wystarczającego potencjału aby przewodzić opinii publicznej. Po prostu Polaków korzystających z sieci jest zbyt mało, jeszcze mniej jest tych, którzy to robią regularnie. Ponadto jeśli już korzystamy, to głównie dla rozrywki, komunikacji i wyszukiwania informacji a nie poważnych dyskusji na tematy społeczno-polityczne. Pamiętajmy, że blisko połowa społeczeństwa w ogóle nie korzysta z Internetu i nie ma on w związku z tym na nich wpływu. Dominującym medium nadal jest telewizja. Przeszkodami w budowaniu opiniotwórczości w Sieci są również: anonimowość, niska wiarygodność internautów i niewidoczność autorytetów. Zmienić to może tylko poczucie odpowiedzialności za słowo, rzetelność i dużo pracy. Niektórym się to udaje.

Czy użytkownicy Salonu wyróżniają się w jakiś sposób w społeczeństwie internautów?

W porównaniu do typowego internauty bloger Salonu24 jest starszy i znacznie lepiej wykształcony. Można zaobserwować również pewną trwałość interakcji. Nie jest to przygodna zbiorowość, która „gromadzi” się wokół jednostkowych wydarzeń żeby zaraz potem się „rozejść” – jak w przypadku osławionej „Akcji krzyż” pod Pałacem Prezydenckim w sierpniu 2010 roku, której społeczny charakter kapitalnie podsumował sam pomysłodawca słowami: „nas połączył portal społecznościowy, a nie jakiekolwiek relacje międzyludzkie”.  Tutaj jest inaczej. Publiczność Salonu łączy coś więcej niż preferowany sposób spędzania wolnego czasu w Internecie. Część z tych osób dąży do świadomego budowania wspólnoty, a garstka decyduje się na spotkania także poza Internetem. Dowodem na to niech będzie fakt, że Salon24 świętował niedawno swoje czwarte urodziny w wynajętym lokalu w Warszawie.

Świetlana przyszłość przed Salonem?

Tego nie byłbym taki pewny. Widzę co najmniej dwa zagrożenia. Pierwsze, to fiasko całej formuły „niezależnego forum publicystów” w związku z bardzo niskim stopniem uczestnictwa dziennikarzy i osób publicznych. Wydaje się także, że w powietrzu „wisi” coś, co nazwałbym kryzysem zaufania i dotyczyć on może generalnych zasad przewodnictwa w serwisie, a w szczególności zaś zakwestionowania autorytetu administracji do decydowania o jego kształcie, wyznaczaniu jego „linii” i granic wolności jego użytkowników. Właściciele próbują promować pluralizm. Polityka ta przejawia się m.in. w sposobie doboru tekstów na Stronę Główną i regulowaniu stosunków pomiędzy użytkownikami, czyli na przykład karaniu za obrażanie adwersarzy. Okazuje się jednak, że pluralizmu nie można zadekretować.

Powinni z tego zrezygnować?


 

eKurjerWarszawski.pl

Grzegorz Guździoł jest socjologiem, który w ramach swoich badań naukowych zajął się blogosferą na przykładzie Salonu24.pl

ekurjerwarszawski.pl Wydarzenia, imprezy, nieznana historia miasta, opinie, satyra obrazkowa - wszystko o Warszawie!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości